Podróż Walia- North & South
Przejazd przez walijskie wybrzeże planowałem już od dłuższego czasu. W końcu ten dzień nastąpił.
Wyjechałem w sobotę 2 sierpnia br. Oczywiście miałem rano wyjechać. No cóż, nie wyszło, wystartowalem z Hereford o godzinie 13:00.
Trzy godziny później byłem już pod Conwy w północnej Walii. Niestety podczas drogi złapał mnie deszcz. W Conwy znajduje się jeden z najwieksych zamków w pólnocnej Walii. Z głównej drogi wjechałem do miasta. Stare miasto jest wciąż otoczone murami i zachowało swój średniowieczny styl.
Jako, że już byłem potwornie zmoczony, i mimo młodej godziny postanowiłem znaleść jakieś miejsce na nocleg. Znalazłem, był to pub z B&B (dla nie wtajemniczonych wyjaśniam co to jest B&B- bed and breakfast czyli nocleg ze śniadaniem. Są to pokoje wynajmowane w prywatnych domach. Najwięcej jest ich miejscowościach typowo turystycznych. )
Penmaenmawr to jest właśnie miejcowość gdzie ten nocleg znalazłem. Jak już sie rozpakowałem, pogoda jak na złość poprawiła się.
Szybko skorzystałem okazji i wybrałem się na szlak pieszy w pobliskie wzgórza.
Na drugi dzień, który pogodowo zapowiadał się znacznie lepiej wybrałem się w kierunku Bangor. Punktem nr jeden miał być most Menai łączący miasto z wyspą Anglesay, która od stałego lądu oddzielona jest wąską cieśniną zwaną Menai Strait.
Samo miasto Bangor niestety nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Najciekawszym i najsłynniejszym budynkiem jest uniwersytet, a ciekawym miejscem jest molo.
Wróćmy do mostu. Most jest konstrukcją kamienno stalową i bardzo przypomina most na Manhattanie. A co ciekawe jest, że ten most jest przedstawiony na rewersie jednofuntowej monety.Zaraz za mostem znajduje się miasto o nazwie Menai Bridge.
Żeby nie było, most najpierw przeszedłem.
ISLE of ANGLESEY
Pierwszym miejscem w jakie dotarłem była mała miejscowość o najdłuższej nazwie...
Jest to najdłuższa nazwa własna w Wielkiej Brytanii i trzecia co do długosci nazwa miejscowości na świecie. Jak i najdłuższa domena internetowa...
Na mapach jest oznaczana jako Llanfairpwllgwyngyll lub Llanfair.
Następnym punktem podróży było miasto Holyhead. Niestety jta największa miejscowość na wyspie nie spodobała mi się.
Wybrałem więc kierunek na latarnię morską w South Stack.
Prawie 30metrowa wieża znajduje się na małej wysepce u podnóża malowniczych klifów. By do niej sie dostać trzeba zejść ze 120metrowego klifu pokonujac 400 stopni w dół...Latarnia jest w pełni zautomatyzowana, więc nie potrzebuje już nadzoru stałego. Przed automatyzacją, latarnię trzeba było uruchamiać recznię.
Po obejrzeniu latarni udałem się spowrotem do Bangor. Przy okazji objechałem wyspę do okoła. Szczerze mówiąc, nie wzbudziła ona we mnie jakichś większych emocji. Ciekawym miejscem na wyspie jest zatoka Bull (Bull Bay).
Po dojechaniu do Bangor postanowiłem poszukać jakiegoś noclegu w B&B. Zatrzymałem sie 6 mil od Caernerfon.
Caernarfon jest to niewielkie miasto nad zatoka Menai Strait i rzeką Seiont. W mieście zachował się średniowieczny uklad ulic. Nad kanałem znajdują się potężne ruiny zamku, a miasto wciąż jest otoczone murem obronnym i załowało srędniowieczny układ ulic. Musze przyznać, że miasto wywarło na mnie ogromne wrażenie. Ja jestem osobą, która nie lubi sama sie włóczyć po miastach (co innego zamki i ruiny gdzie w samotnosci mogę dużo czasu spedzać sam) ale Caernarfon jakoś mnie urzekło i nawet nie zwracałem uwagi, że jestem sam. Niestety byłem tam już za późno by wejść na zamek i podziwiać jego majestatyczne piękno od strony dziedzinca. Sam zamek został wzniesiony przez Edwarda I. To największy spośród wszystkich zamków zbudowanych podczas podboju Walii Północnej.
Jest to najwiękaszy zamek w spośrod zamków zbudowanych podczas podboju Walii Połnocnej. Charakterystyczna cechą zamku są wpływy budownictwa wschodniorzymskiego. Świadczy już nawet o tym sama nazwa “Caer Cystennin”, oznaczająca Konstantynopol.
Teraz w naszych czasach zamek odgrywa ważną rolę w kulturze brytyjskiej. Tu urodził się pierworodny syn Edwarda I, i zwyczajem jest by na tym zamku, każdy pierworodny syn brytyjskiego monarchy został obwołany księciem Walii. Tak też było w przypadku księcia Karola w 1969 roku.
Na drugi dzień udałem sie do Aberystwyth.
Poniedziałek, niestety pogoda załamala sie... Typowe w Anglii, no cóż trzeba sie przyzwyczaić.
Nie planowałem postoju w Aberystwyth, ponieważ byłem tam juz wcześniej, ale dla znajomych można zmienic plany.
Aberystwyth, następna turystyczno - wypocznkowa miejscowość. Znajduje się nad zatoka Cardigan. Miniej więcej po środku wybrzeża Walii. Dołączam tylko trzy zdjęcia.
Ostatni dzień mojego wypadu spędziłem już na południu Walii. W tym celu udałem sie najpierw na nocleg do Fishguard.
Z Fishguard pojechałem do Pembroke.
W Pembroke znajduje się jeden z największych i najważniejszych zamków Walii. Siedziba rodu Tudorów i miejsce urodzenia się Henryka VII, a sam zamek w historii Wielkiej Brytanii odegrał znaczacą rolę. Ekspozycje z figur woskowych przedstawiają nam wydarzenia z przeszłości. Potężne mury i wieże zamku mimo, że są już nadgryzione zębem czasu, wciąż budzą podziw dla budowniczych z tam tego okresu.
Ale jak zwykle musiało być pochmurno i deszczowo...
Jedno wiem, jeszcze tam wrócę.
Z Pembroke ruszyłem w stronę Tenby, ale trzy mile od zamku zatrzymałem się w...
W Llawhaden, gdzie znajdują się ruiny pałacu biskupiego, Laphey Bishop's Palace, jak również ruiny zamku. O ruinach zamku dowiedziaem się po powrocie do domu.
Po szybkim obejrzeniu ruin pałacu udałem się w końcu do Tenby.
Tenby. Niewielkie miasto, ale za to z jakimi plażami. Miasto leży nad zachonią stroną zatoki Carmarthen. Centrum miasta jest otoczne murem. Zostały one zbudowane w XIIIw. przez Normanów by chronić miasto przed Walijczykami. Do miasta można wejść przez pięciołukową bramę po południowo-zachoniej stronie. Druga brama po północnej stronie miasta została zburzona w XVIIIw. Oryginalnie brama pięciołukowa miała tylko jedno wejscie. Dopiero w XIXw. została przebudowana by zwiekszyć przepustowość ruchu pieszego.
W mieście każdy znajdzie coś dla siebie. Dla ciekawych historii Tenby na wzgórzu zamkowym znajduje się muzeum. Dla tych, którzy lubia rejsy, istnieje możliwość rejsu na wyspę Św. Katarzyny. A dla tych co lubią wypczynek na maja do wyboru kilka plaż.
To wszystko z tego kilkudniowego wypadu po Walii. Wszystkiego nie widziałem ale zawsze coś zaliczone. Planowałe zrobić jakieś 1000mi. Zrobiłem tylko 640. Ale zawsze coś. Wiem, że jeszcze raz zrobie taki wypad.